Ostatnio prawie nie jeżdżę, stale coś leci z nieba albo regeneruje siły.

No wiec przygotowuje się do egzaminów wstępnych na kurs Młodszego Ratownika.
Rower trzeba było odstawić na jakiś czas, mam nadzieje że za 2 tygodnie wróci wszystko do normy.

Pierwsza trasa po tygodniowej przerwie, w lesie dopadła nas ulewa.
W moich butach można pływać :D Zdążyłem do plecaka schować dokumenty oraz telefon.

No i stało się, przy gwałtownym hamowaniu przeleciałem przez kierownice będąc przypiętym do pedałów (SPD).
Straty małe, tylko ja mam oba kolana zdarte i stłuczone, łokieć to samo.
Z trudem dojechałem do domu :(

Wieczorem po zachodzie słońca też się super śmiga...

Za bark oświetlenia powinno się karać surowo, o mało się nie wbiłem w 2 kolesi którzy jechali na rowerach pod lasem bez jakichkolwiek lampek!

No i zaliczyłem pierwszy wypad w góry, trzeba przyznać że tam jest o wiele ciężej :)
Udało mi się pobić rekord prędkości, licznik wskazywał 73,72km/h
Zdjęcia : http://picasaweb.google.pl/claudecc/GoraZar19082009#
W sumie dzisiaj zrobiłem 165km, te dodatkowe 5km nie naliczył licznik bo wczoraj podczas mycia roweru przesunął mi się czujnik.